Czy cztery minuty mogą zmienić bieg historii? Mogą. Dziś mija 70 lat od dnia, w którym nieodwracalnie odmieniły się losy działań wojennych na Pacyfiku. Oczywiście do tych czterech decydujących minut doprowadził szereg wcześniejszych decyzji, wydarzeń i zbiegów okoliczności, ale rzadko kiedy sama „egzekucja zmiany” trwa tak krótko i przebiega w tak spektakularny sposób. Gdyby wydarzenia potoczyły się inaczej, te „cztery minuty” i tak by kiedyś nastąpiły, nie wiemy tylko gdzie i kiedy, ani czy trwałyby rzeczywiście tak krótko.
4 czerwca 1942 roku, o godzinie 10:22 lokalnego czasu Midway dwa dywizjony bombowców nurkujących SBD Dauntless z lotniskowca USS Enterprise, dowodzone przez komandora ppor. Clarence’a W. McClusky’ego, rozpoczęły strome nurkowanie w kierunku wykrytych japońskich lotniskowców. Do 10:26 większość zadania została wykonana: trzy jednostki japońskie były unieruchomione, ich kadłuby rozrywały kolejne eksplozje, a wysiłki grup ratowniczych skazane były na niepowodzenie w walce z połączonymi żywiołami ognia i wody.
Tak miażdżący w skutkach pojedynczy atak był możliwy dzięki… błędom popełnionym wcześniej przez Amerykanów. Wbrew ich doktrynie nie zdołali skoordynować nalotu swych bombowców nurkujących z atakiem samolotów torpedowych; w rezultacie te drugie atakowały wcześniej i samotnie. Choć nie uzyskały żadnego trafienia i niemal wszystkie zostały zestrzelone, ich ofiara nie poszła na marne. Ściągnęły na siebie uwagę obrońców i zmusiły lotniskowce japońskie do gwałtownego manewrowania, co opóźniło start myśliwców, których zabrakło na odpowiednim pułapie o 10:22.
Jak powiedział w innym kontekście Churchill, to nawet nie był początek końca, ale z pewnością koniec początku. Wojna na Pacyfiku trwała jeszcze ponad trzy lata, pochłaniając niezliczone ofiary. Ale od 10:26 6 czerwca 1942 roku Japończycy nie mieli już żadnych szans na zwycięstwo, choć nie wiedzieli jeszcze o tym ani oni sami, ani prowadzący do samobójczego ataku swoje samoloty torpedowe komandor John C. Waldron (potomek Siuksów Oglala), ani nawet zwycięski komandor McClusky. Nazwę Midway możemy wszak tłumaczyć: „w połowie drogi”.
Naszła mnie w tym rocznicowym dniu refleksja: jak często w swoim życiu żałujemy błędnych decyzji, nie zdając sobie nawet sprawy, jakich porażek i nieszczęść uniknęliśmy właśnie dlatego, że coś się nam (albo komuś innemu) nie udało, choć wszystko wskazywało, że powinno się było udać.
4 czerwca. Ważny, historyczny dzień. Jak mawiał Chris „O poranku”: pomyślcie o tym!