Sezon świąteczny w pełni, ja jednak chciałbym wrócić do święta nietypowego, które obchodziliśmy niedawno. Tym co odróżnia je od innych jest częstotliwość występowania: celebrujemy je mianowicie dwa razy w roku, co jest całkowicie unikalnym zjawiskiem. Mam na myśli ruchome, międzynarodowe Święto Głupoty.
Uroczystości mają miejsce każdego roku w ostatnią niedzielę marca i ostatnią niedzielę października, a kulminacją obchodów jest „zmiana wskazań zegarów” o godzinę do przodu lub do tyłu, w zależności od tego, którą edycję święta właśnie przeżywamy. Jak każde święto, także i to ma własne, wypracowane i uświęcone tradycją ceremoniały. Prasa, radio i telewizja przypominają np., że społeczeństwo ma obudzić się w środku nocy, by odbyć rytuał „zmiany wskazań” o godzinie 2:00 lub 3:00. Wygłaszane są też liturgiczne zaklęcia w rodzaju: „Tej nocy śpimy godzinę dłużej/krócej”. Znakomita większość przymusowych uczestników tego kultu przestawia zegarki wieczorem, a śpi dokładnie tyle, ile miała zamiar spać – wszak to weekend. Ale tradycji musi się stać zadość i pewne zdania muszą paść.
Inna stała cecha obchodów to gigantyczne koszty wprowadzania i odwoływania czasu letniego, np. w transporcie lotniczym lub na kolei – część pociągów stoi przez godzinę w polu, żeby czas mógł je dogonić. Systemy bankowe w tę Doniosłą Noc są na wszelki wypadek wyłączane, by ludzie mogli się skupić na przeżywaniu święta zamiast zajmować się głupstwami. Dostosowanie zegara biologicznego do nowego czasu trwa na ogół kilka dni i wiąże się ze zmęczeniem i sennością, która może zwiększyć liczbę wypadków drogowych, depresji i zawałów serca – cóż, ofiara jest ważnym elementem wielu kultów. Wśród pozytywów wymienia się oszczędność energii, ale dowodów na to brak, a niektórzy twierdzą, że zużycie energii wzrasta (np. w stanie Indiana), albo następuje tylko przesunięcie szczytu zużycia prądu (w Polsce).
Wśród ojców założycieli kultu czasu letniego wymienia się Benjamina Franklina, niestety artykuł w którym postulował zmianę czasu okazał się żartem. Za praktyczne wdrożenie obchodów Święta Głupoty wzięli się zatem inni dowcipnisie – władze prowadzących wojnę cesarskich Niemiec w 1916 roku, a po dwudziestu kilku latach niewybaczalnej przerwy w obchodach – hitlerowscy okupanci. Po wojnie, choć z przerwami, tradycja się utrwalała i teraz przeżywa wspaniały rozkwit.
W zawstydzającym szeregu państw europejskich bojkotujących święto zmiany czasu pozostały już tylko Islandia, Białoruś i Rosja.